Oglądając serial ponownie po latach, dostrzegłam, że postać Lorelai bardzo mnie irytuje. Sposób, w jaki odnosi się do ludzi jest okropny. W ogóle w serialu nikt nie mówi "dzień dobry" ani "dziękuję" do pomocy domowych. Przychodzi kobita w fartuszku, stawia talerz przed nosem jaśnie państwa i odchodzi, nikt nawet nie mrugnie. O ile w zachowaniu rodziców Lorelai to nie razi, to ona sama była przecież pokojówką, powinna mieć w sobie więcej empatii w sosunku do ludzi "niższego stanu". W dodatku głośne rozmowy na prywatne tematy w restauracjach i na koncerach, na zebraniach rady miasta itd. Te rzeczy kiedyś nie zaprzątały mi głowy, ale teraz irytują. Już nie wspomnę o tym, jak ona traktuje mężczyzn, no po prostu okropieństwo!
Akurat się nie zgodzę, obejrzałam właśnie wszystkie sezony - Lorelai zachowywała się zawsze bardzo miło wobec pokojówek swoich rodziców, witała się i dziękowała.
Pokojówka (czy też w tej sytuacji raczej kelnerka) nie jest człowiekiem "niższego stanu". Po prostu ma taką pracę, że podstawia innym jedzenie pod nos. Pytanie retoryczne: ile razy można powtórzyć "proszę" i "dziękuję" w sytuacji powtarzającej się co chwila? Niektórzy nie powtarzają, mimo że doceniają tę pracę - na przykład napiwkiem (w restauracji), bądź premią świąteczną przy stałej pracy na służbie w prywatnym domu.