PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=758750}

Kochane kłopoty: rok z życia

Gilmore Girls: A Year in the Life
6,8 8 372
oceny
6,8 10 1 8372
Kochane kłopoty: rok z życia
powrót do forum serialu Kochane kłopoty: rok z życia

Kompletna klapa. Jestem w trakcie trzeciego odcinka (Lato) i mam ochotę rzucić czymś w mój piękny nowy telewizor... Wytrwam do końca, żeby dokończyć ten komentarz dla potomnych. Ale jeśli ktoś nie zaczął jeszcze oglądać a jest fanem głównego serialu, NIE POLECAM.

dzina26

UWAGA, SPOILER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dotrwałam do końca. Ostatnia część (Jesień) jest wg mnie najlepsza, choć wcale nie brakuje w niej absurdów. Zgadzam się ze wszystkim co napisali moi przedmówcy na forum, którzy też odważyli się skrytykować to wątpliwe dzieło. Sądząc po wysokiej ocenie, wystarczy znany i lubiany tytuł do którego mamy sentyment sprzed 20 lat, żeby wrzucać niewiarygodnie wysokie oceny. Po 1. odebranie Amy Sherman-Palladino możliwości dokończenia pierwszej serii sprawiło, że serial zakończył się w 2006 roku w sposób jakiego nie spodziewał się chyba nikt przez te 7 sezonów. Ja się zawiodłam - uważam że nie można kazać widzom czekać 7 sezonów na rozwiązania, które w finale nie następują. Oschle pokazany pocałunek Lorelai i Luka w ostatnim ujęciu ograbił mnie wręcz z możliwości napawania się faktem, że znów się zeszli i że tym razem na dobre. Tak samo niejasna historia Rory, która gdzieś tam wyjechała, ale nie było to dokładnie to, czego oczekiwała, więc wzięła co dawali. Genialne, zdolne dziecko, które przebrnęło przez najbardziej wymagające szkoły, nagle nie otrzymało tego, o co walczyło i do czego zmierzało. To po co widz uczestniczył w jej życiu szkolnym i studenckim na aż tak głębokim poziomie?
10 lat później dano Amy możliwość dopisania serii i pokazania tego, czego zabrakło w sezonie 6 i 7 które swoją drogą oceniam najniżej z całej pierwszej, nazwijmy to "oryginalnej" serii. Ale cóż - jeśli chodzi o Rok z życia, również komentatorzy na YT zwracają uwagę na szereg nieścisłości, przez które serial traci pazur, traci logikę, a finalnie traci w ogóle sens. Cudowne dziecko Rory, której edukacją podszyte było 7 sezonów, nagle okazuje się życiowym niewypałem, a do tego dosłownie latawicą (unikam zwykle osądów w tej kwestii, jednak kontrast między "wtedy" a "teraz" jest tak rażący, że należy go właśnie uwypuklić). Nie mam nawet na myśli sypiania z zaręczonym z kimś innym Loganem, ale przypadkowy seks z nieznajomym z kolejki? I powiedzenie tego matce ot tak, jakby rozmawiały o pogodzie? Tu nie chodzi o tabu, ale o to, że człowiek zachodzi w głowę, jak to się stało w ciągu tych 10 lat, że to święte dziecko skupione na edukacji i karierze odwala coś takiego? Zwyczajnie nie pasuje do bohaterki. Już pomijam, że potem okazuje się że jest w ciąży i pewnie gdyby nagrano 1 min więcej ostatniej sceny, dowiedzielibyśmy się, że ona nie wie z kim. Totalne pomylenie roli tej bohaterki. Dalej: błyskotliwa i idealnie sarkastyczna Lorelai staje się starą, zrzędliwą babą, która niegdyś stała murem za swoją córką, a teraz staje przeciwko niej w kwestii napisania książki.. "Nie masz mojego pozwolenia". Co to ma być? Kto to ma być? Bo nie Lorelai. Dalej: wątek sztucznego zapłodnienia jest żenujący! Udział Paris w tych scenach żenujacy podwójnie. Sam fakt ukazania, że przez 9 lat wymarzonego związku Luke i Lorelai nie postarali się o dziecko, o którym rozmawiali i marzyli wcześniej, i wyjaśnienie tego w byle jakim dialogu pt: "nie mówiłeś że chciałeś mieć jeszcze jedno dziecko", "ty też nie mówiłaś" ukazuje jak bardzo reżyser i scenarzysta rozminęli się z oryginałem i tak naprawdę olali swoje postaci i ich historię. Pokazuje też, że przez 9 lat dwojgu zakochanych ludzi nie udało się zbliżyć na tyle, aby sobie wzajemnie zaufać. Świadczą o tym kolejne kłamstwa w naprawdę błahych sytuacjach. Idźmy dalej: histore wyssane z palca, jak Suki, która rzuca wymarzony i wychodzony biznes z Lorelai, żeby uprawiać ekologiczne ogórki w jakimś lesie... Rzuca swoją kuchnię? Swoje królestwo? Znika z życia Ważki i Lorelai ot tak z dnia na dzień, bo to po paru latach wypomina jej Michell. Dalej: Lane - kolorowa, bardzo charakterystyczna postać, pełniąca nie małą rolę w życiu głównych bohaterek nagle została zepchnięta w kąt, zapomniana. Zepchnięto ją już w 7.sezonie gdy zaszła w ciążę, ale Rok z życia zwyczajnie ją pogrzebał żywcem. Właściwie jedynym bohaterem, który mnie nie zawiódł był Kirk - postać tak samo barwna i tak samo wyraźnie nakreślona dla Roku z życia. Mogłabym napisać szczegółową krytykę każdej jednej sceny, ale po co? Zdeptano historie bohaterów budowane przez 6 lat, zupełnie zdeprecjonowano ich osobowość, dodano jakieś musicale zajmujące 10 minut czasu z odcinka, które nic nie wniosły, dodano wątki tak niepasujące do bohaterów że aż rażą w oczy. Amy się nie popisała, cała seria Rok z życia ciągnie się jak flaki z olejem, nie ma humoru, nie ma akcji, nie ma wątków przewodnich, nie ma sensu. Przykro mi, że nie przyłożyli się bardziej. Wolałabym obejrzeć węże w samolocie niż całą tę serię.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones